W Poniedziałek Wielkanocny rano papież Franciszek odszedł do Domu Ojca. Tego samego dnia napisałem w mediach społecznościowych: „Na początku jego pontyfikatu żyłem jeszcze Benedyktem XVI. Dziękuję Bogu, że w miarę szybko stał się moim papieżem, a ja zacząłem go słuchać i czytać w łączności z Kościołem, niezależnie od medialnych komentarzy”.
Podczas choroby Franciszka internet milczał, ale teraz media znów ożyły, a świat podzielił się na dwa zwalczające się obozy. Liberałowie twierdzą, że papież zmienił Kościół na lepsze, podczas gdy konserwatyści uważają, że zburzył stary porządek. Według tych drugich od zakończenia Soboru Watykańskiego II nie było takiego zamieszania, jakim był ferment wprowadzony przez Franciszka w Kościele. Konserwatyści mają nadzieję, że jego następca będzie w stanie sprostać wyzwaniom, przed którymi stoi dzisiaj Kościół i świat. Uważają, że tym wyzwaniem jest powrót do wartości, na których zbudowana została zachodnia cywilizacja, czyli do greckiego umiłowania prawdy, rzymskiego prawa i chrześcijańskiej moralności.
Część z nas może być rozczarowana pontyfikatem Franciszka, ale papieża nie wybiera się po to, aby budował cywilizację – nawet chrześcijańską. Zadaniem następcy św. Piotra jest prowadzenie Kościoła przez wzburzone fale współczesnego świata przez nadchodzącą dekadę lub dwie. Papież nie jest politykiem.
To rozczarowanie przypomniało mi słowa uczniów z Emaus, którzy mieli swoje oczekiwania związane z Mesjaszem. Po wydarzeniach Wielkiego Piątku na Golgocie opuszczają Jerozolimę i wracają do domu. Po drodze spotykają nieznajomego, z którym wchodzą w dialog, nie zdając sobie sprawy, że rozmawiają ze zmartwychwstałym Chrystusem. Tłumaczą mu, co się wydarzyło trzy dni wcześniej, i mówią, że spodziewali się Mesjasza, który wyzwoli Izraela, a wszystko zakończyło się katastrofą.
Tak konserwatyści patrzą dzisiaj na pontyfikat Franciszka, popełniając błąd apostołów. Będąc blisko Jerozolimy, Jezus zatrzymuje się na wołanie niewidomego Tymoteusza. Apostołowie próbują go uciszyć, ponieważ postrzegają drogę do Jerozolimy jako marsz do przejęcia władzy, a krzyk niewidomego zakłóca ich plan. Nie rozumieli, że zatrzymanie się z powodu niewidomego żebraka jest istotą Królestwa, które Jezus przyszedł ustanowić. Ich błąd polegał na myśleniu w kategoriach czysto politycznych, w kategoriach makro, w których biedny człowiek jest jedynie elementem większego społecznego projektu.
Papież Franciszek od samego początku swojego pontyfikatu stanął po stronie marginalizowanych. Nie postrzegał świata w kategoriach makro i mikro. Po prostu czytał Ewangelię i rozumiał, że Królestwo Boże zaczyna się tam, gdzie spotykamy konkretnego człowieka w potrzebie i wyciągamy do niego pomocną dłoń. W świecie Franciszka nie ma podziału na sprawy wielkie i małe, ważniejsze i mniej ważne.
Piszę, że nie powinniśmy ulegać pokusie myślenia o papieżu w kategoriach politycznych. A czy sam papież Franciszek nie był bardziej politykiem niż pasterzem? Takie kontrargumenty słychać ze strony konserwatystów. Myślę, że kluczem do zrozumienia pontyfikatu jest ostatnia encyklika Dilexit nos o miłości ludzkiej i bożej Serca Jezusa Chrystusa. Zawiera ona rozdział, który zwrócił moją uwagę: „Serce, które łączy fragmenty. Świat jest niedoskonały i bez serca nie jest w stanie stworzyć prawdziwej międzyludzkiej więzi”. Nowa encyklika to dokument kompletny, głęboki, osadzony w tradycji, w którym trudno znaleźć jakiekolwiek argumenty dla przeciwników papieża, co może tłumaczyć, dlaczego jest tak mało komentowana przez konserwatystów.
Dilexit nos jest natomiast dokumentem, który dostarcza pełnego obrazu papieża Franciszka jako pasterza. Jego pierwsze trzy encykliki koncentrowały się na tym, co widoczne. Pierwsza Lumen
fidei, opisuje, jak wiara kształtuje nasze postrzeganie świata. Druga encyklika Laudato si, dotyczy ekologii. Możemy się nie zgadzać z papieżem w kwestii CO2, ale to nie osłabia jego tezy, że świat jest naszym wspólnym domem i dobrem. Trzecia encyklika Fratelli tutti, jest proroczą wizją pokoju i braterstwa. Ostatnia encyklika jest o tym, czego nie widać. Wchodzimy nie tylko do Serca samego Boga, który stał się człowiekiem, ale także do serca Franciszka, który dzieli się swoim doświadczeniem.
Jeśli uważamy, że coś się zawaliło, z tego powodu, że papież Franciszek zatrzymał się przy potrzebującym pomocy i marginalizowanym przez świat, to logika Ewangelii podpowiada, że nie było to istotne dla Królestwa Bożego.
——-
Komunikaty SVD, Maj 2025, str. 21-22.
Zdjęcie u góry: Papież Franciszek. Fot. Annett Klingner (Pixabay)