Ekonomia Franciszka

W marcu miałem być w Asyżu na międzynarodowym spotkaniu młodych przedsiębiorców i ekonomistów zorganizowanym z woli papieża Franciszka. Byłem przygotowany. Dostałem nawet dziennikarską akredytację i miałem napisać reportaż dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Z powodu epidemii wywołanej koronawirusem konferencja została odwołana i przeniesiona na jesień.

W Liście do Młodych Ekonomistów i Przedsiębiorców na Świecie napisanym w maju 2019 r. Franciszek zaapelował o zmianę obecnego modelu światowej gospodarki. W ramach przygotowań do spotkania w Asyżu odbyło się na świecie wiele spotkań. Jednym z nich był zorganizowany 7 marca panel dyskusyjny na temat „Ekonomia Franciszka. Kto za to zapłaci?”. Etyka w biznesie vs maksymalizacja zysku” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, na który zostałem zaproszony. Uczestnikami panelu byli bp Piotr Jarecki, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej oraz Krzysztof Jędrzejewski, przedsiębiorca, główny akcjonariusz oraz Przewodniczący Rady Nadzorczej Mostostal Zabrze SA.

Papieża Franciszka obserwuję od początku jego pontyfikatu. Muszę przyznać, że trochę na początku dołączyłem do grona tych, którzy go krytykowali. Byłem przyzwyczajony do jego poprzednika i jego stylu, bardziej naukowca niż duszpasterza. Szybko jednak zorientowałem się, w jaki sposób działa nowy papież z Argentyny. Pozwala on konserwatystom i liberałom w Kościele zabierać otwarcie głos. Tak było podczas ostatniego Nadzwyczajnego Synodu dla Amazonii. Ostatecznie sprawa przyzwolenia na święcenie żonatych mężczyzn nie znalazła się w dokumencie końcowym Querida Amazonia, ale wiemy już kto jest za, a kto przeciw.

Tak mogłoby być również w Asyżu. Przedsmak tego wydarzenia miałem w Warszawie. Jako zwolennik szkoły austriackiej ekonomii znalazłem się obok bpa Jareckiego, który nie odnosi się  jednoznacznie do żadnego nurtu ekonomii. Dla wolnorynkowców własność prywatna jest elementem kalkulacji ekonomicznej, bez której trudno wyobrazić sobie ludzkie działanie w sferze ekonomicznej. Gdyby nie pomysł Franciszka na zorganizowanie spotkania dla młodych ekonomistów, nigdy nie usłyszałbym, że idea własności prywatnej uległa już zużyciu. Widzę, że trudno jest uprawiać KNS bez studiowania ekonomii, a tak niestety robią to dzisiaj ludzie Kościoła. Encykliki społeczne nie wystarczą.

Jednym z tematów spotkania w Asyżu miał być problem degradacji środowiska naturalnego, co wiąże się z ograniczeniem emisji CO2. Ten temat pojawił się również podczas panelu w SGH. Według Jędrzejewskiego etyczne postępowanie przedsiębiorcy ma polegać na przestrzeganiu stanowionego prawa. Przedsiębiorca z Mostostalu nie widział niczego złego w tym, że podatek od emisji CO2 należy płacić, wrzucając go w koszty, a za produkty o wyższej cenie będą musieli zapłacić konsumenci.

Za pomysłem zorganizowanie spotkania „Ekonomia Franciszka” stoi włoski ekonomista Luigino Bruni. Podejrzewam, że wiele punktów do dyskusji na jesienne spotkane w Asyżu, ulegnie zmianie. Problemem nie będzie już konsumpcjonizm i zmiana klimatu. Profesor mieszka i pracuje w Mediolanie, rejonie najbardziej we Włoszech dotkniętym przez pandemię koronawirusa. Po tym doświadczeniu priorytety dla świata będą ustawione w inny sposób.

Do listy sławnych ekonomistów zaproszonych na spotkanie w Asyżu proponowałbym dorzucić Bjørna Lomborga, założyciela i dyrektora Konsensusu Kopenhaskiego. Jest on autorem książki The Skeptical Environmentalist, w której wątpiąco podchodzi do twierdzeń i prognoz dotyczących ekologii. Nie twierdzi, że klimat się nie zmienia, ale według niego rola człowieka w tej zmianie jest tak minimalna, że nie warto w to inwestować naszego kapitału, który powinien być przeznaczony na inne, ważniejsze dla świata cele.

Duński naukowiec ustala cztery priorytety. Pierwszym od końca jest walka z malarią. Rocznie zabija ona pół miliona dzieci – a można jej skutecznie zapobiegać. Drugim jest wolny handel. Obcinając subsydia rządowe moglibyśmy pozwolić gospodarce się rozwinąć i wyciągnąć ludzi z ubóstwa. Trzecim priorytetem powinna być walka z niedożywieniem, a zwłaszcza z brakiem mikroelementów w pożywieniu. Na pierwszym miejscu Duńczyk umieszcza walkę z HIV i AIDS.

Sposób rozumowania Lomborga jest bardzo prosty. Nie stać nas na walkę ze zmianami klimatu. Ogromne pieniądze zainwestowane w rozwiązanie tego problemu przyniosą minimalny efekt, który nie będzie miał żadnego wpływu na nasze życie. Te pieniądze lepiej zainwestować w rozwiazywanie problemów, na które nas stać i które możemy rozwiązać.

Z powodu epidemii koronawirusa tempo wzrostu światowej gospodarki zmaleje i nikogo nie będzie już stać na walkę ze zmianą klimatu. Pytanie „Kto za to zapłaci?” nabierze na jesiennym spotkaniu w Asyżu innego, bardziej realistycznego wymiaru.

—————–

Kominkaty SVD, Kwiecień 2020, s. 20-21.

Zdjęcia: Panel dyskusyjny w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie (fot. Wiktor Zowczak)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top