Historii nie można zaplanować

Tomasz Terlikowski napisał książkę „Koniec Kościoła, jaki znacie”. Już wcześniej opowiedział światu o swoim nawróceniu, a nawet przeprosił za to, że jego postrzeganie Kościoła nie było właściwe i teraz widzi go zupełnie inaczej.

Od kilku miesięcy Terlikowski opowiada, że Kościół jest taki, jak on go teraz widzi. Były redaktor Frondy trafił na grupę odbiorców, która podziela jego nowy punkt widzenia. W komentarzach na Facebooku „Więzi” czytamy, że „z obciachowego gościa, z którego można było się tylko pośmiać, stał się osobą… z wyważonym stanowiskiem w sprawach polskiego Kościoła”.

Terlikowski ma rację, że duszpasterstwo nie musi dokonywać się przez ciskanie kamieniami zasad i swoim odkryciem dzieli się ze światem. Nic nowego pod słońcem. Mówili mi o tym 30 lat temu w seminarium. Dzisiaj Terlikowski w rozmowie z Łukaszem Warzechą twierdzi, że życie jest wartością wyższą niż wolność. Za kilka lat będzie nowe nawrócenie i nowa książka.

Człowiek dzieli swoje życie na okresy, ponieważ otaczające go wydarzenia ocenia z własnej perspektywy na bazie własnego doświadczenia. Żyje w czasie i porządkuje wydarzenia chronologicznie. Początek i koniec jest jednak tylko w jego umyśle. W świecie dochodzi w tym samym czasie do miliona innych małych lub większych wydarzeń, które tworzą historię.

Podobnie jest w Kościele. Przed pandemią jeździłem na wakacyjne zastępstwa do Lyonu w domu pomocy społecznej u sióstr Sacré-Coeur. Podczas ostatniego pobytu w 2019 r. spotkałem tam trzy w podeszłym wieku siostry trapistki, które zamknęły swój klasztor w Chambarand z braku powołań. Opuszczony klasztor, który powstał w 1868 r., miejscowy biskup powierzył siostrom bernardynkom (Fraternité des soeurs bernardines de Moulin). To nowe zgromadzenie, które ma swój początek w 2005 r., a wszystko zaczęło się od młodej farmaceutki ze Szwajcarii, która po rekolekcjach w opactwie Sept-Fons zapragnęła prowadzić odnowione życie kontemplacyjne.

Kiedy wstępowałem do werbistów w 1984 r., było nas 43 nowicjuszy. W roku ubiegłym do furty w Pieniężnie nie zapukał ani jeden kandydat. Ostatni nowy misjonarz wyjechał na misje do Meksyku w grudniu ubiegłego roku. Seminarium w Pieniężnie nie jest jednak puste. W tym roku akademickim jest tu ośmiu współbraci uczących się języka polskiego: pięciu z Indonezji, dwóch z Wietnamu i jeden z Indii. Wspólnota w Pieniężnie nabrała nowego oddechu i znowu żyje misjami. Dwóch współbraci z Indonezji, ojcowie Yanuarius Kalndija i Yustinus Remet Tejo Neno zakończyli już kurs języka polskiego i otrzymali swoje pierwsze misyjne przeznaczenia do pracy na parafiach w Rybniku i Kleosinie.

Historii nie można zaplanować. Zawiera ona całość tego, czego doświadczyło ludzkie działanie i stanowi zorganizowany zapis obecnego ludzkiego działania, czyli opis fenomenów, jakie miały miejsce w przeszłości. W odróżnieniu od nauk ścisłych, historii nie interpretuje się w świetle powtarzających się kategorii. Z tego powodu badania historyczne nie są w stanie dać człowiekowi niezbędnej wiedzy ani umiejętności do budowy teorii i przewidywań dotyczących przyszłych zadań.

Od dwóch lat jestem uczestnikiem Szkoły Duchowości Schumana przy Instytucie myśli Schumana. Wszystko zaczęło od „Wigilii bez granic” dla cudzoziemców mieszkających w Polsce. Centrum Migranta Fu Shenfu zostało zaproszone do tego projektu realizowanego przez Instytut, którego celem jest budowanie jedności i życzliwości między ludźmi. Instytut wzoruje się na Schumanie, który miał niesamowity dar usuwania barier i jednoczenia ludzi.

Z powodu pandemii wigilia została odwołana. Zacząłem chodzić natomiast na comiesięczną szkołę duchowości i mszę św. w katedrze warszawskiej w intencji powrotu Europy do chrześcijańskich korzeni. W lutym pojechałem na rekolekcje do Niepokalanowa, gdzie brałem udział w ceremonii przyjmowania nowych członków do Towarzystwa Roberta Schumana. To dorośli ludzie, którzy chcą się formować na wzór francuskiego Sługi Bożego, „świętego w garniturze”. Byłem tam świadkiem narodzin nowej wspólnoty braci i sióstr zwanych robertanami.

W Kościele nie ma kryzysów. Kościół ciągle żyje. Dla jednych coś się kończy. Dla innych w tym samym czasie zaczyna się coś nowego.

—————————-

Komunikaty SVD, 3/2022, str. 18-19.

Zdjęcie u góry: Ojcowie Yustinus i Yanuarius przed furtą klasztoru werbistów w Pieniężnie (luty 2022). Fot. Jacek Gniadek SVD

Przyjęcie do Towarzystwa Roberta Schumana w Niepokalanowie (luty 2022). Fot. Jacek Gniadek SVD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top