Partnerzy dialogu

Miesiąc temu, w werbi­stowskiej parafii pw. św. Jadwigi w Warsza­wie, odprawiona została pierw­sza Msza św. za uchodźców i migrantów. Napisałem o tym na moim blogu. Pod wpisem po­jawił się komentarz, że sama in­tencja jest już zła. Odpisałem: „A co złego jest w tym, aby modlić się o to, by uchodźcy jak najszyb­ciej wrócili do swoich krajów?”.

Z misji wróciłem do kraju po­nad rok temu. Od tego czasu ob­serwuję, że Polacy są podzieleni na dwa obozy. Jedni chcieliby za­prosić imigrantów, którzy wcale nie chcą do nas przyjechać, a dru­dzy straszą uchodźcami, których w Polsce nie ma. Linia podzia­łu odpowiada mniej więcej po­litycznym preferencjom. Dzieli ona również Polaków w Kościele.

Szkoda, że nikt do tej pory nie zauważył, że w Polsce mamy już imigrantów i uchodźców. 1,5 miliona Ukraińców nie przyjechało do Polski na waka­cje, a 30 tys. Wietnamczyków nie przyjechało do nas na nar­ty. Wielu Polaków poddaje się, oderwanej od rzeczywistości narracji, na temat uchodźców, według której uchodźcami i imi­grantami są tylko ci z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki.

W tym roku byłem we Fran­cji. Francuzi mówią, że Pola­cy nie lubią uchodźców. – Czy wiesz, że w Polsce jest ponad milion Ukraińców? – zapyta­łem. – Nie wiem – pada odpo­wiedź. – Czy wiesz, że jest wojna w Donbasie? – pytam spokojnie dalej. – Nie wiem – pada kolejna odpowiedź. Po dwóch takich py­taniach Francuz zmienia zdanie.

Do Polski przyjeżdżają ci, którzy chcą. Jako misjonarz nie czekam na tych, którzy prze­płyną przez Morze Śródziemne. W Centrum Migranta Fu Shen­fu pomagam tym, którzy już są. Najwięcej jest Ukraińców, na drugim miejscu są Wietnamczy­cy. Nie pytam obcokrajowców, skąd pochodzą i dokąd idą. Nie dzielę ich na uchodźców i imi­grantów. To są tylko polityczne podziały. Oni są dla mnie ludźmi w drodze, a każdy jest w drodze do wspólnej ojczyzny w niebie. Jedni chcą zostać w Polsce na dłużej. Inni chcą tylko popraco­wać i wrócić. Jeszcze inni znaleźli się tutaj tylko dlatego, że uciekli przed wojną i prześladowania­mi. Nie wszyscy są legalnie. To nie ma dla mnie znaczenia. Liczy się konkretny człowiek.

Z okazji Światowych Dni Młodzieży polscy biskupi chcieli zrobić papieżowi prezent i wpa­dli na pomysł, by otworzyć ko­rytarze humanitarne. Chodziło o zorganizowanie przelotów dla najbardziej potrzebujących z obozów dla uchodźców na Bliskim Wschodzie, by tamci nie ryzykowali przeprawy przez morze. Pomysł ten podrzuciła biskupom wspólnota Sant’Egi­dio. Powstał spór o formę pomo­cy. Po drugiej stronie stanął ks. Waldemar Cisło, dyrektor Sek­cji Polskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie, który twierdził, że należy pomagać na miej­scu. W tym celu zbierał pie­niądze na budowę szpitala w Syrii. Papież wrócił do Rzy­mu. Skończyła się wojna w Sy­rii. Nikt nie powraca do sporu.

Prymas abp Wojciech Polak chce suspendować księży, którzy pojawiliby się na ewentualnych manifestacjach przeciwko przyj­mowaniu do Polski uchodźców. Prawicowi publicyści skrytyko­wali Prymasa, za jego „oderwa­nie” od rzeczywistości. Twierdzą, że w kwestii uchodźców, trzeba stosować zasadę „ordo caritatis – porządku miłosierdzia”, według której pomaga się najpierw naj­bliższym, a potem innym. Lewicowi publicyści też się­gają po teologiczne argumenty, cytując Pismo Święte: „Nie będziesz gnębił i nie będziesz uciskał cudzoziem­ców, bo wy sami byliście cudzo­ziemcami w ziemi egipskiej” (Wj 22,20). Kard. Robert Sarah traf­nie zauważa, że cytaty wyrwane z szerszego kontekstu biblijnego, mają służyć często usprawiedli­wieniu idei wielokulturowości. W Piśmie Świętym można było­by znaleźć także cytaty popiera­jące tezę przeciwną.

Komentując wywiad Prymasa dla Tygodnika Powszechnego ks. Paweł Bort­kiewicz przypomniał nauczanie Kościoła, według którego każdy ma prawo do migracji, ale nikt nie musi przyjmować imigran­tów. Patrzę na świat przez pry­zmat paradygmatu własności prywatnej i nie mam wątpliwo­ści, że słowa Chrystusa: „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie” jednoznacznie oznaczają, że to właściciel domu sam decyduje o tym, kogo chce przyjąć pod swój dach. Prawo własności jest przestrzenią, w której każdy podejmuje autonomiczne decy­zje i odpowiada przed Bogiem w sumieniu. Według kard. Sara­ha zbyt łatwo dzisiaj „szafuje się obowiązkiem gościnności wo­bec obcokrajowca w podróży, by w ten sposób uprawomocnić osta­teczne przyjęcie emigrantów”.

Do profetycznego dialogu, tak u werbistów definiujemy pojęcie misji, nie wybiera się partnerów. 7-go października modliłem się razem z ogromną rzeszą Pola­ków, uczestnicząc w „Różańcu do granic”. Była to również roczni­ca zwycięskiej bi­twy pod Lepanto (1571) pomiędzy Imperium Osmań­skim a Ligą Świę­tą, zakończona zwycięstwem chrześcijan. Podejrzewam, że wierni przyszli z różnymi inten­cjami. Czy modlitwa o zachowa­nie Polski np. od inwazji islamu jest zła? Z muzułmanami mogę handlować, ale nie znaczy to, że muszę z nimi mieszkać na tej sa­mej ulicy. Jeżeli tak uważa więk­szość Polaków, to towarzyszę im w ich wolnym wyborze. Para­frazując wypowiedź Franciszka, mógłbym zapytać: Jeśli ktoś nie chce dzisiaj przyjąć imigrantów i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać? Celem Kościoła nie jest budo­wanie społeczeństwa wielokul­turowego. Takie społeczeństwo może być najwyżej pochodną ludzkiej wolności. To sam czło­wiek o tym decyduje, gdzie chce mieszkać, żyć i pracować.

Nie mam wątpliwości, że Polacy są podzielni w spra­wie przyjmowania imigrantów i uchodźców. Co w tej sytu­acji mam zrobić jako misjonarz werbista? Franciszek, podczas ubiegłorocznej pielgrzymki do Polski, powiedział na zamku na Wawelu, że godzinna modli­twa co tydzień w intencji roz­wiązania kryzysu uchodźczego i imigracyjnego, jest warunkiem wstępnym, by można było na ten temat zabierać głos i szukać praktycznych rozwiązań. Zachę­cając na moim blogu do uczest­nictwa we Mszy św. w intencji imigrantów i uchodźców napisa­łem: „Jesteś za przyjmowaniem uchodźców, przyjdź i pomódl się. Jesteś przeciwko, zrób to samo”.

——————————————

Komunikaty SVD, 2017/6, s. 21-22.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top