Siostry, dotacje i kryzys

Finis coronat opus, 16 września 2014

Podczas ostatnich wakacji w kraju zostałem zaproszony do sióstr z odpustowym kazaniem. Nie widziałem ich już od wielu lat. Kiedy przyjechałem na miejsce, zastałem małą wspólnotę czterech zakonnic, które prowadzą przedszkole. Myślałem, że było to prywatne katolickie przedszkole.  Okazało się, że nie jest to do końca prawdą. Siostry otrzymują na ten cel dotacje z gminy. Starają się także o środki unijne.

Tego dnia była Ewangelia według św. Jana. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5). Kiedyś, jeszcze przed wojną, było w tym klasztorze prawie sto sióstr. „Co się stało?” – zapytałem na kazaniu.

Odpowiedzi próbowałem poszukać w Ewangelii. Przyczyną kryzysu nie był brak modlitwy. Wspólnota sprawuje codzienną Eucharystię bez liturgicznych nadużyć. Nie wystarczy jednak sama modlitwa. Jest jeszcze jeden warunek. Jezus kilka wersów dalej dodaje: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej” (J 15,10). Należy także przestrzegać przykazać. Ale czy siostry nie robią nawet czegoś więcej? Składają śluby i kroczą drogą rad ewangelicznych.

Tak wszystko wygląda na pierwszy rzut oka. Ale siostry biorą dotacje, a korzystanie z usług państwa może być często niemoralne. Współczesne państwo nakłada na ludzi zbyt wysokie podatki. Trudno zgodzić się, aby jakikolwiek niedobrowolny transfer dochodów od obywatela do państwa był czymś pozytywnym. Państwo oddaje obywatelowi w zamian pewne usługi, ale trudno je nazwać dobrami publicznymi, skoro w tym celu państwo posługuje się agresją. Św. Tomasz z Akwinu trafnie zauważa, że „jeżeli książęta przemocą wymuszą coś, co im się nie należy, jest to rabunek jak każdy inny„.

Papież Leon XIII w encyklice „Rerum novarum” (1891) pisze wprost: „Państwo nie powinno obciążać poddanych nadmiernymi podatkami”. Ale bardzo często sami zachęcamy państwo do takich działań. Podczas tych samych wakacji spotkałem inną siostrę, która skarżyła się, że nie otrzymuje dotacji od gminy na prowadzenie nauki języka angielskiego w jej publicznym, ale niesamorządowym przedszkolu.

Siostra poczuła się dyskryminowana, gdyż przedszkola samorządowe otrzymały taką pomoc oraz nawet dodatek na zajęcia z rytmiki. Uważała to nawet za brak sprawiedliwości. Według klasycznej formuły sprawiedliwość „polega na stałej i trwałej woli od­dawania Bogu i bliźniemu tego, co im się należy” (św. Tomasz). Czy można sprawiedliwością nazwać odbieranie pieniędzy jednej grupie ludzi i przydzielanie jej innej, nawet wtedy kiedy chodzi tu o przedszkole prowadzone przez siostry?

Kiedyś, np. w czasach Rewolucji Francuskiej, zakony powstawały po to, aby walczyć z postępującą ateizacją i spustoszeniem moralnym. Tak powstało między innymi Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa. Założycielka, św. Zofia Magdalena Barat, widziała w dziele katolickiego wychowania dzieci i młodzieży najskuteczniejszy sposób odrodzenia religijnego i moralnego. Święta Zofia miała jasno zdefiniowany cele działania i dobierała do tego odpowiednie środki.

Dzisiaj często zakony prowadzą szkoły i przedszkola, ale celem nie jest już katolickie wychowanie. Podejrzewam, że wszystkie zakonnice tak zakładają, ale trudno jest ten cel zrealizować, jeżeli pieniądze pochodzą z budżetu państwa. Celem staje się w rzeczywistości program narzucony przez ministerstwo edukacji. I nie chodzi tu tylko o to, że państwo próbuje wprowadzić do szkół nauczanie, które jest często sprzeczne z chrześcijańskim światem wartości.

Państwowe dotacje, które są przymusowym transferem pieniędzy od jednej grupy osób do innej grupy, zabijają inicjatywę i rynkową czujność. Siostry nie poszukują już nowych edukacyjnych i duszpasterskich rozwiązań najlepszych w danym momencie. Tak działałby dobry przedsiębiorca, ale do tego potrzebna jest przestrzeń wolności, którą może zapewnić tylko własność prywatna.  II Sobór Watykański naucza, że własność prywatna jest uważana za rozszerzenie ludzkiej wolności (por. „Gaudium et spes” 71), w granicach której człowiek może dokonywać autonomicznych wyborów.

Alternatywą dla tradycyjnej szkoły mogłaby być np. edukacja domowa. W Polsce uczy się w domu już ok. 1,5 tysiąca dzieci. Powstają nowe stowarzyszenia edukacji domowej, ale żeńskie zgromadzenia nie wykazują na tym polu większej aktywności. Siostry mogłyby pomagać rodzicom w wychowaniu ich dzieci w domu i tym samym stworzyć realną przeciwwagę dla państwowego systemu edukacji, który coraz bardziej oddala się od oczekiwań katolickich rodzin. Trudno, nawet wśród osób konsekrowanych, przebić się z ideą, że nie wszystko musi być państwowe.  

Dotacje biorą zazwyczaj słabe przedsiębiorstwa, które same nie potrafiłyby poradzić sobie na runku z konkurencją poprzez dostarczanie dobrych towarów lub usług. Jeżeli biorą je przedszkola prowadzone przez siostry, to ta informacja z pewnością trafia do potencjalnych kandydatek do żeńskich zakonów. Czy młode, myślące i przedsiębiorcze dziewczyny zdecydują się na wybór takiego zgromadzenia, które musi być dotowane przez państwo, aby utrzymać się na lokalnym rynku? Mam wątpliwości i myślę, że chyba tutaj tkwi w pewnym sensie źródło kryzysu powołań.

Młode i przedsiębiorcze dziewczyny może chciałby zostać zakonnicami i prowadzić sierociniec, szkołę, hospicjum czy przedszkole, ale sposób zarządzania tymi dziełami musi ulec zmianie. Kiedyś takie placówki były prywatne. Własność prywatna daje pouczycie niezależności i zapewnia przestrzeń do realizacji własnych planów i marzeń. Dotacja tylko pozornie wprowadza stabilizację. W rzeczywistości doprowadza do skostnienia i bezczynności. W prawdziwym życiu nie można wyeliminować niepewności. W obliczu nieprzewidywalnej przyszłości wszyscy musimy podejmować ryzyko. To niepewność i ryzyko, jak trafnie zauważa austriacki ekonomista, Ludwiga von Mises (†1973), powodują pojawienie się przedsiębiorcy, a sama niepewność wynika z ludzkich wyborów. Branie dotacji zabija w nas ducha przedsiębiorczości.

Ale skąd pojawił się pomysł, aby zakonnice wyciągały ręce po państwowe dotacje? Coraz więcej sióstr studiuje pracę socjalną na państwowych uczelniach. Pracownik socjalny, to specjalista, który podstawowym celem jest niesienie pomocy ludziom w znajdującym się w sytuacjach związanych z różnymi socjalnymi problemami. Taki pracownik jest najczęściej zatrudniony w miejskim lub gminnym ośrodku pomocy społecznej na koszt podatników. Na studiach nikt nie mówi mu, w jaki sposób zdobyć fundusze, by nieść pomoc społecznie wykluczonym. Państwo otwiera takie kierunki studiów, gdyż w swoim budżecie przeznacza znaczne kwoty na taką pomoc. Szkoli więc swoich urzędników. Ale czy siostra zakonna może być zawodowym pracownikiem socjalnym?

Alexis de Tocqueville (†1859) w swoim „Raporcie o pauperyzmie” zwraca uwagę, że ludzie pracują tylko w tym celu, żeby przeżyć lub poprawić swoją egzystencję. Jest to pierwszy motyw, który popycha do pracy ogromną większość ludzi i odebranie im tego motywu poprzez przyznanie im ustawowego prawa do pomocy społecznej – jest równoczesne skazaniem ich na życie pozbawione przezorności i wypełnione bezczynnością. Tocqueville trafnie zauważa, że prawo do korzystania z dobroczynności publicznej, w przeciwieństwie do innych praw, poniża człowieka, który takiego prawa się domaga, gdyż skazuje go na życie w zależności i bezczynności.

Dziewiętnastowieczny francuski myśliciel polityczny ostrzegał nas przed tym, do czego może doprowadzić zinstytucjonalizowanie miłości bliźniego. Dzisiaj nie czyta się klasyków. Do czego może się to przyczynić, przekonały się o tym na własnej skórze amerykańskie zakonnice. Pół wieku temu było ich 170 tys., a dzisiaj jest ich 3 razy mniej. A wszystko dlatego, że więcej sióstr studiowało pracę socjalną niż teologię.

Siostry bezkrytycznie przyjęły nowoczesne świeckie wartości i pojęcie „miłości bliźniego” zastąpiły pojęciem „opieki społecznej”. Trudno było odróżnić to, co robi siostra, od tego, czym zajmuje się pracownik socjalny. Nie byłem zaskoczony tym, że amerykańska Konferencja Przełożonych Zakonów Żeńskich współpracuje z organizacjami, które w przeciwieństwie do amerykańskiego episkopatu, poparły reformę zdrowia Baracka Obamy.

Biskupi amerykańscy uważają, że reforma spowoduje, iż z podatków, które pójdą na dofinansowanie ubezpieczeń, mogą być finansowane zabiegi aborcyjne. W Polsce nikt tym się nie przejmuje. Jeżeli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, może być legalnie usunięta przez lekarza. Taka aborcja jest finansowana z tego samego budżetu, z którego dofinansowywane są katolickie przedszkola. Z pieniędzy publicznych finansowane są nie tylko programy sprzeczne z chrześcijańskimi wartościami, ale same fundusze są pobierane od obywateli w sposób, który nie ma wiele wspólnego z dobrowolną transakcją. Obywatel jest nie tylko przy tej okazji pozbawiany owoców swojej pracy, ale dodatkowo zadłużany na niespotykaną do tej spory skalę. Jak pogodzić to wszystko z siódmym przykazaniem „Nie kradnij” i piątym „Nie zabijaj”?

Zgromadzenia żeńskie przeżywają kryzys powołań. Ale sami jesteśmy temu winni. Nie wystarczy modlitwa. Muszą pójść za nią konkretne czyny.

Fot. jusch

17 thoughts on “Siostry, dotacje i kryzys

  1. Odpowiedz
    jacek - 17 września, 2014

    Autor jak zwykle uprawia „wolnorynkową” (właściwie to skierowaną przeciwko instytucji panstwa) propagandę.Twierdzenie iż ” Państwo oddaje obywatelowi w zamian pewne usługi, ale trudno je nazwać dobrami publicznymi, skoro w tym celu państwo posługuje się agresją.” jest wręcz idiotyczne.Wg szanownego autora działania Policji,wymiaru sprawiedliwości,wojska itp to nie dobro publiczne ,gdyż opierają się na przymusie(wg autora agresji). Racje ma też owa anonimowa Siostra prowadząca przedszkole uważając że nie przyznanie jej dotacji na naukę angielskiego to niesprawiedliwość.Sprawiedliwośc bowiem to „constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuere (Ulpian) czyli stała i niezmienna wola przyznania każdemu należnego mu prawa” .Zatem jeżeli przepisy nakazują albo zezwalają samorządom dotować naukę angielskiego w szkole prowadzonej przez zgromadzenie zakonne to niesprawiedliwością jest odmawianie dotacji takiej placówce.Jako bądż co bądz kapłan katolicki Jacek Gnadek powinie wierzyć też że sprawiedliwośc to także cnota moralna polegająca na stałej i trwałej woli oddawania bliznim tego co im się należy(KKK). Zatem anonimowa Siostro jeżeli mnie czytasz nie przejmuj się poglądami ojca Gniadka tylko walcz o dotacje

    1. Odpowiedz
      Jacek Gniadek - 17 września, 2014

      Droga anonimowa siostro! Informacja pomocnicza. Powyższy komentarz napisał urzędnik państwowy. Nie przejmuj się jego poglądami 🙂

    2. Odpowiedz
      Wojtek - 25 września, 2014

      „Twierdzenie iż ” Państwo oddaje obywatelowi w zamian pewne usługi, ale trudno je nazwać dobrami publicznymi, skoro w tym celu państwo posługuje się agresją.” jest wręcz idiotyczne.Wg szanownego autora działania Policji,wymiaru sprawiedliwości,wojska itp to nie dobro publiczne ,gdyż opierają się na przymusie(wg autora agresji).”
      Panie Jacku, państwo posługuje się agresją, żeby zdobyć środki na swoje działanie. Państwo pobiera podatki pod przymusem, a nie dobrowolnie, pod groźbą różnych kar, więc jest to agresja. Jak pisał Murray Rothbard: „Jeśli ktokolwiek wierzy w dobrowolny charakter podatków, niech spróbuje odmówić ich płacenia, a przekona się na własnej skórze, jak jest naprawdę.” Co prawda „Państwo oddaje obywatelowi w zamian pewne usługi”, ale wpierw musi zebrać na to środki. Do agresji państwa obywatele tak przywykli, że nawet jej nie zauważają, a czasem nawet jej bronią, nie widząc w tym nic niemoralnego.

    3. Odpowiedz
      Robert - 29 listopada, 2015

      „Sprawiedliwośc bowiem to „constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuere (Ulpian) czyli stała i niezmienna wola przyznania każdemu należnego mu prawa””

      Problem w tym, że nie ma takiego prawa, które obligatoryjnie nazkazywałoby dawać dotacje każdemu obywatelowi, który o nią wznioskuje, jest jedynie prawo do ubiegania się o dotację, a to implikuje zasadniczą różnice. W związku z tym, iż nie każdemu przysługuje dotacja, w przeciwieństwie do ochrony policyjnej, wojskowej czy usług wymiaru sprawiedliwości, nie można tu już mówić o ściąganiu podatków jedynie na cele użytku publicznego. Nie można też traktować pozyskiwania dotacji jako choćby restytucji menia, zrabowanego wszystkim obywatelom – bo przecież wszyscy obywatele owych dotacji nie otrzymają. Jedym słowem, jak ojciec Jacek słusznie zauważył, system dotacji jest to grabieżcza redystrybucja środków, i nie ważnie czy borą owe dotacje siostry zakonne czy młodzi przedsiębiorcy, kradzież jest kradzieżą, a korzystanie z owoców kradzieży nazywa się paserstwem i jest chyba grzechem.

      Brawo ojcze Jacku, celny artykuł! Szkoda tylko, że to samotny głos wołający na pustyni wśród kapłanów..

      Pozdrawiam.

  2. Odpowiedz
    jan - 18 września, 2014

    Autor ma racje, dowodzac, ze cel srodkow nie usprawiedliwia. Wlasnie takiej retoryki oczekujemy od duchownych. I jej brak sprawia nam zawod. Z Bogiem. Jmf

  3. Odpowiedz
    Siostra - 26 września, 2014

    Drogi Księże, wszystko to pięknie brzmi i zgadzam się, że byłoby wspaniale nie korzystać z żadnych dotacji itd. Można wszystko naprawdę ubrać w piękne słowa. Ale niestety siostry nie mogą liczyć na takie pensje w swoich miejscach pracy, które zapewnią im możliwość ( nie luksus) liczenia zawsze tylko na siebie. Bardzo byśmy sobie tego życzyły. Proszę zerknąć na sytuacje sióstr pracujących choćby w parafiach… I to forum to nie miejsce na tak poważną dyskusję. Nie potrzeba nam wiele. Ale czasem jest to po prostu bardzo mało.Sytuacja kapłana jest zupełnie inna. W sferze finansowej – to zupełnie inny świat. Nie zazdrościmy nikomu, bo śluby nas zwyczajnie do tego zobowiązują ,ale proszę o nieco mniej surową ocenę i znajomość naszego życia. Jest ksiądz człowiekiem światłym, ale warto sytuacje wielu sióstr poznać bliżej… Z poważaniem

    1. Odpowiedz
      Jacek Gniadek - 26 września, 2014

      Droga Siostro, dziękuję za komentarz. Ten tekst jest o siostrach, ale wcześniej w artykule „Po co katolikowi państwo” pisałem również o księżach. Oto końcówka tekstu, który ukazał się na moim blogu kilka miesięcy temu: „I have a dream. Pewnego dnia 50 tysięcy księży, zakonników i zakonnic wychodzi w sutannach i habitach na ulice Warszawy z okrzykami: „Nie chcemy ZUS-u. Sami damy sobie radę. Dajcie nam szanse spróbować. Naszym ubezpieczeniem nasi parafianie i wierni”. Wiem. Tego jeszcze nie było w naszych czasach. Ale rzeczywistość nie jest naszym punktem odniesienia. Mamy ją kształtować i zmieniać.” http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1638,po-co-katolikowi-panstwo.html

      1. Odpowiedz
        Siostra - 28 września, 2014

        Za odpowiedź – wartą zapewne głębszej analizy w naszych także zakonnych kręgach- dziękuję. Przeczytałam tekst „Po co katolikowi państwo”. Trudno nie zgodzić się z wieloma wnioskami Księdza. Nawet się uśmiechnęłam, bo na szczęście nasz plan w domu zakonnym nie jest (jeszcze) inspirowany wiadomościami. Co nie znaczy, że jest aż tak dobrze, by nie mogło być lepiej. Odnajduję się także w irytacji związanej ze zbyt mocną ingerencją struktur rządowych w nasze wolne działanie w naszych dziełach apostolskich. Może jako osoby duchowne, zarówno kapłani jak i siostry za mało rozmawiamy o tym , ale też za mało pomagamy sobie nawzajem, byśmy nie musieli byt zdani struktury państwa. Nie mam kompleksów jako siostra i kobieta ale czasem mam wrażenie, że trzeba się przebić przez pewien stereotyp kim jest siostra zakonna w Kościele. To też szerszy temat. Ale dziękuję za inspirację co do tematu jakim jest działanie w wolności wobec zewnętrznych struktur. Na pewno to co Ksiądz napisał, skłoniło mnie do różnych ważnych refleksji. Z Bogiem.

  4. Odpowiedz
    Marcin - 9 października, 2014

    Szanowny Ksiądz pisząc tekst nie raczył wziąć pod uwage, że:
    1. Dotacje idą na kazde dziecko niezależnie do jakiego przedszkola chodzi, z tego powodu wszystkie przedszkola prywatne biorą dotacje (jak siostry by nie braly to były by dwa razy droższe od konkurencji)
    2. Skoro podatnik płaci podatki, a nie wysyla dziecka do przedszkola publicznego to chyba dobrze ze ten podatek jest mu zwracany w formie dotacji na dziecko w przedszkolu prywatnym.
    3. Bez dotacji siostry też by musialy speniać wymogi programowe narzucone przez MEN żeby dostac pozwolenie na prowadzenie przedszkola lub jakiejkolwiek innej działalności edukacyjnej.

    1. Odpowiedz
      Jacek Gniadek - 3 listopada, 2014

      Szczególny nie są tu ważne. Dotacje same w sobie nie są dobre i istniejący system nie usprawiedliwia nikogo, a zwłaszcza ludzi Kościoła, by z nich korzystali. Biorąc dotacje, Kościół w sposób pośredni popiera państwową edukację i istniejący system podatkowy w Polsce i tak jest to odbierane przez ludzi z zewnątrz Kościoła. Tekst napisałem o sistrach, ale dotyczy on każdego. Ludzie Kościoła nie mają dostosowywać się do istniejącego świata, ale tworzyć go i zmieniać w oparciu o Ewangelię, jeżeli nie jest on budowany w oparciu o chrześcijańskie wartości.

      1. Odpowiedz
        Marcin - 5 listopada, 2014

        Ksiądz nie rozumie, że dotacje są na dzieci, a nie na przedszkole. Kwota zależna jest od ilości dzieci. To nie jest szczegół tylko istota sprawy. Siostry. można powiedzieć tylko odzyskują podatek zapłacony przez rodziców dzieci z przedszkola. Może lepiej jakby tekst był o złym systemie podatkowym a nie o siostrach. Pozdrawiam.

        1. Odpowiedz
          Jacek Gniadek - 5 listopada, 2014

          Generalnie niepubliczne przedszkola otrzymują dotację z budżetu gminy w wysokości nie niższej niż 75% ustalonych w budżecie danej gminy wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych w przeliczeniu na jednego ucznia. W pewnym sensie mogę się zgodzić, że jest to odzyskiwanie zapłaconego podatku. Sam kiedyś napisałem o tym tekst > http://www.jacekgniadek.com/trzeci-sektor-jako-jeden-ze-wspolczesnych-areopagow-wyzwania-i-zagrozenia/ > i na myśli miałem tzw. organizacje pozarządowe i stworzony na ich potrzeby sektor trzeciego sektora finansowany na dużą skalę przez rząd. Bardzo często nie są to już organizacje pozarządowe. Podobnie przedszkola. Nie są to już przedszkola prywatne. Każdy, kto bierze w tym udział, jest w rzeczywistości utrzymywany z budżetu państwa. Godzi się na wprowadzanie przez państwo wysokich podatków. Biorąc pieniądze od swojego „chlebodawcy”, realizuje jego program. W ten sposób rezygnuje z wolności i zabija w sobie ducha przedsiębiorczości. Tekst jest o siostrach, które nie dostrzegają zagrożeń, które leżą w obecnym systemie finansowania przedszkoli niepublicznych. Według mnie jest to jedna z przyczyn spadku powołań. System może istnieć, a my nie musimy z niego korzystać. Jest to pokusa, ale kto jak kto, ale siostry powinny być bardziej ostrożne 🙂

  5. Odpowiedz
    marcin - 12 października, 2014

    Jacek, 100% trafnie mówisz jak powinno być. Tylko jest jeden mały problem – w Polsce wielu Twoich kolegów księży ma inne zdanie i z wielką śmiałością bez żadnych zahamowań bierze pieniądze z podatków zagrabionych pod przymusem przez państwo.

  6. Odpowiedz
    Jarek - 13 października, 2014

    Zapraszamy do Pniew. Siostry urszulanki powołały do życia prywatne gimnazjum /10 uczniów/ i otrzymały od burmistrza ponad 18 tysięcy złotych dotacji!! Tymczasem państwowe gimnazjum boryka się z problemami finansowymi, poszukując na własną rękę środków na podstawowe potrzeby. 100 sióstr = 100 głosów wyborczych? Nie inaczej.

  7. Odpowiedz
    Davit - 27 kwietnia, 2015

    Nie wiem czy dobrze pamiętam ale wydaje mi się, że na wniosek Gaudiego świątynia Sagrada Familia powstaje za wyłącznie prywatne datki.

  8. Odpowiedz
    Adam Klimek - 19 maja, 2015

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Doskonały tekst, trafiający w sedno sprawy. Nic dodać, nic ująć. Dodam tylko, że zarówno jako tzw. „pracownik naukowy” państwowej uczelni, jak i mały prywatny przedsiębiorca, bronię od wielu lat swojego małego Westerplatte: nigdy nie wystąpić o żadną dotację z UE, ani w postaci grantu naukowego, ani w postaci dotacji do mojego biura projektów. Vivat ks. Gniadek, vivat von Mises!
    Adam Klimek, Wrocław

  9. Odpowiedz
    Szymon - 6 marca, 2021

    Czy ksiądz nie przesadza?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top