Święty asceta i ekonomista

Przed wyborami zaczynamy w końcu rozmawiać o podatkach. 22 maja br. gościem Radia Zet był Krzysztof Bosak. Komentując propozycję zniesienia przez Konfederację progu podatkowego ze stawką 32 proc., red. Beata Lubecka powiedziała, że zyskają na tym najbogatsi. Współprzewodniczący Konfederacji odpowiedział: „Przestajemy karać za sukces. Zyskują ci, którzy zarabiają, ciężko pracują”.

Dzisiaj dziennikarze i politycy odchodzą od klasycznej definicji sprawiedliwości na korzyść sprawiedliwości społecznej. Odchodzi również współczesna katolicka nauka społeczna. W przeciwieństwie do Lubeckiej św. Bernardyn ze Sieny (+1444), którego wspomnienie liturgiczne obchodzimy 20 maja, nie dziwiłby się tokiem rozumowania polityka Konfederacji.

Dzisiaj teologowie moraliści nie chcą zajmować się ekonomią i bankowością. Tak kiedyś jednak nie było. Włoski franciszkanin nie widział niczego złego w działalności handlowej i sprzedawaniu towarów drożej w innym miejscu. Było to dla niego czymś zupełnie naturalnym. Twierdził, że niemożliwe jest ustalenie sprawiedliwego dochodu. Zyski lub straty zależą od wahania cen na rynku. W swoim kazaniu św. Bernardyn pisał: „Jeśli legalne jest tracenie, to i wygrywanie musi być też legalne”.

Średniowieczny włoski ekonomista zajmował się teorią ceny sprawiedliwej. Nauczał, że rzeczy są warte tyle, za ile można je sprzedać. „Dobro, które satysfakcjonuje ludzi bardziej, może być sprzedane za wyższą cenę niż to, które zadowala ich mniej”.

W przeciwieństwie do wielu scholastycznych uczonych św. Bernardyn twierdził, że można pobierać odsetki od pożyczki, która jest przeznaczona na inwestycje. Tłumaczył, że pieniądze, które kapitalista pożycza i przeznacza na inwestycje komercyjne, nie są już zwykłym pieniądzem. One funkcjonują jako kapitał – nie są „jałowe ani bezpłodne”, ale przynoszą zyski.

Jego największym wkładem w ekonomię była obrona przedsiębiorcy. Św. Bernardyn zauważył, że przedsiębiorca jest obdarzony przez Boga szczególną i specjalną kombinacją darów, które pozwalają mu spełniać różne przydatne funkcje dla społeczności. Wymieniał cztery: wydajność, odpowiedzialność, ciężka praca i podejmowanie ryzyka. Bardzo niewiele osób łączy w sobie wszystkie te zalety. Z tego powodu – argumentował średniowieczny franciszkanin – zyski osiągane przez przedsiębiorcę są słuszne, ponieważ rekompensują jego trud, pracę, wydatki i ryzyko, które podejmuje.

Bernardyn ze Sieny był fascynującym i paradoksalnym połączeniem genialnego analityka kapitalistycznego rynku ówczesnych Włoch oraz wychudzonego ascetycznego świętego, który walczył z niegodziwymi praktykami biznesowymi ówczesnego świata. Udowadniał, że zadaniem nauk ekonomicznych jest opisywanie faktycznego stanu rzeczy, a nie określanie, jak człowiek powinien postępować. Pomimo tego, że był zarazem zakonnikiem i ekonomistą, potrafił to poprawnie od siebie rozdzielić.

Był nie tylko świętym ascetą, ale także wielkim ekonomistą, który w swoim dziele „O umowach i lichwie” uporządkował scholastyczną wiedzę na temat ekonomii po św. Tomaszu z Akwinu. Dlaczego dziś nie ma takich ekonomistów i teologów? Potrzebna jest jeszcze asceza.

——————–

Forum Polskiej Gospodarki 5/2023, str. 28.

Zdjęcie: Francisco Goya – Kazanie świętego Bernardyna ze Sieny przed Alfonsem Aragońskim. Kopia w Museo del Prado. Fot. Jacek Gniadek SVD.

 

1 thought on “Święty asceta i ekonomista

  1. Odpowiedz
    Szymon - 6 czerwca, 2023

    Prosze o więcej. To było super, tylko mało 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top