Tajemnica kapitału

Dom nie służy tylko do mieszkania, a pole do uprawy kukurydzy. Rze­czy, które posiadamy mają wiele funkcji. Podobnie żywy i dzia­łający człowiek z konieczności łączy w sobie różne funkcje. Jest on nie tylko konsumentem, ale także przedsiębiorcą, kapitalistą i pracownikiem, jednocześnie.

Kiedy o. Andrzej Pietrzak SVD, wykładowca na KUL-u, poprosił mnie w ubiegłym roku o przygotowanie wykładu na konferencję naukową z okazji 100-lecia ogłoszenia Listu apo­stolskiego „Maximum illud”, nie potrzebowałem wiele czasu na sformułowanie tematu. Celem konferencji było zwrócenie uwa­gi na związek pomiędzy misjo­logią, a innymi nurtami teologii i dziedzinami wiedzy. Od raz w mojej głowie pojawiło się py­tanie: Jak to możliwe, że np. De­mokratyczna Republika Konga, w której jest prawie połowa kato­lików, jest jednym z najbiedniej­szych krajów na świecie? Gdzie popełniono błąd?

Afrykańskie doświadczenie

Nauka społeczna jest inte­gralną częścią posługi ewange­lizacyjnej Kościoła. Uczyłem się o tym od mojego pierwszego wy­jazdu do Afryki. W 1988 r. poje­chałem do ówczesnego Zairu na OTP. Razem z głoszeniem Do­brej Nowiny misjonarze starali się pomagać miejscowej ludno­ści w ich ekonomicznym rozwo­ju. Francuskie słowo „dévelop­pement” (rozwój) odmieniali przez wszystkie przypadki. Ob­serwowałem moich współbraci, by przygotować się do przyszłej pracy misyjnej w Afryce.

Moim pierwszym probosz­czem na misjach był o. Silverio Maurutto SVD. Po wakacjach spędzonych we Włoszech, przy­wiózł pieniądze na projekty pomocowe dla parafii w Misay w diecezji Kenge. Jednym z jego pomysłów był zakup pięćdzie­sięciu par kóz domowych, by rozprowadzić je wśród para­fian. Proboszcz był przekonany, że kozy wkrótce rozmnożą się i cała wioska będzie miała nie­ograniczony i tani dostęp do zwierzęcego białka, by urozma­ić swoja dietę opartą głównie na manioku. Po trzech miesiącach zrobiliśmy ewaluację projektu. Okazało się, że tylko jedna ro­dzina na pięćdziesiąt zachowała parę kóz z myślą o ich dalszej hodowli. Reszta je po prostu zjadła. Było dokładnie tak, jak przewidziałem.

Własność prywatna

Nauczony tym doświadcze­niem nie dałem się w przyszłości nabierać na podobne projekty. W 2010 r. pojechałem do Za­ mbii, gdzie rozpocząłem pra­cę na parafii w Lindzie, biednej dzielnicy na obrzeżach Lusaki. Zaraz na początku przyszła do mnie delegacja z miejscowej szkoły społecznej. Była to szkoła dofinansowywana przez siostry z Irlandii, które już nie praco­wały w Lindzie, a prowadzona przez lokalną wspólnotę. Trud­no było mi zrozumieć, kto był jej właścicielem. Duża grupa dzieci nie zdawała końcowych egza­minów. Odmówiłem i zacząłem budować szkołę prywatną.

Święty Jan Paweł II (+2005) nauczał w encyklice „Centesi­mus annus” (1991), że człowiek pozbawiony czegoś, co mógłby nazwać swoim, nie potrafi od­naleźć swojej godności. W spo­łecznym nauczaniu Kościoła jednym z głównych argumentów za własnością prywatną jest to, że jest ona istotna dla utrzyma­nia i ochrony rodziny. Prócz tego własność prywatna jest jeszcze czynnikiem kalkulacji ekono­micznej, ale to wymaga stwo­rzenia odpowiedniego systemu prawnego, by gromadzić i wy­mieniać prawa własności.

Nowy paradygmat

Peruwiański ekonomista, Hernando de Soto, w swojej książce „Tajemnica kapitału” (Warszawa 2002), dowodzi, że biedni tego świata posiadają majątek, który wystarczyłby do stworzenia sprawnego systemu wolnej przedsiębiorczości, ale nie potrafią zamienić swoich zasobów w kapitał. Ludziom w krajach rozwijających się bra­kuje własności. Na przeszkodzie stoi brak odpowiednich i pro­stych instrumentów prawnych. H. de Soto na przedmieściach Limy próbował kiedyś zareje­strować mały zakład krawiec­ki zatrudniający jednego pra­cownika. Zajęło mu to 289 dni i kosztowało 1231 dolarów, czyli równowartość trzydziestu płac minimalnych. Podobnie j e st w inny ch kr a j a ch rozwijających się.

Potencjał gospodarczy tkwi w ludziach bez względu na sze­rokość geograficzną. Nie po­trzeba im pomagać. Jednym z celów wspomnianej konferen­cji była zmiana paradygmatów rozumienia misji i działań mi­syjnych. Misjonarze muszą za­cząć w pozytywny sposób mówić o własności prywatnej i zysku. To pozwoli krajom rozwijają­cym się na stworzenie mechani­zmów, dzięki którym ich gospo­darki będą rosnąć i piąć się ku bogactwu.

Czy jest szansa na zmia­nę misyjnego paradygmatu? Nic na razie u werbistów na to nie wskazuje. Podczas wizyta­cji generalnej w Zambii odwie­dził mnie radca generalny. Jego pierwsze pytanie brzmiało: „Czy pracujesz z biednymi?”.

—————————————

Komunikaty SVD 2/2020, s. 21-22.

Zdjęcie u góry: Misay, Zair, 1989 r. (fot. Jacek Gniadek SVD)

Prywatna szkoła w Lindzie, Zambia, 2019 r. (fot. Jacek Gniadek SVD)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top