Zdradzona III Republika

Osiemnastego lutego 2004 r. w Lusace, stolicy Zambii, odbył się jeden z największych protestów w tym kraju od 1990 r. Czternaście lat temu Zambijczycy protestowali przeciwko likwidacji dotacji do żywności. Było to wyraźne poparcie dla socjalistycznego modelu państwa. Dwa miesiące temu wyszli na ulicę, by przeciwstawić się zamrożeniu płac w sektorze publicznym w bieżącym roku budżetowym. Związkowi przywódcy protestowali również przeciwko planowanej podwyżce podatków, ale to jeszcze za mało, by powiedzieć, że mają dość socjalizmu.

Zambia obecnie jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Dług tego południowoafrykańskiego kraju wynosi ponad 6,5 miliarda dolarów amerykańskich. W tym roku rząd zambijski musi znaleźć dodatkowe 100 tys. dolarów na obsługę długu zagranicznego. Większość z 11 milionów Zambijczyków żyje dziennie za niecałego dolara amerykańskiego, a jedna czwarta cierpi głód z powodu niedoborów żywności. Prócz tego Zambia musi stawiać czoła rozszerzającej się w błyskawicznym tempie epidemii AIDS/HIV. Oblicza się, że ok. 10% Zambijczyków jest zarażonych wirusem HIV lub choruje na AIDS. Aż trudno uwierzyć, że stosunkowo jeszcze nie tak dawno był to jeden z największych światowych producentów miedzi i potencjalnie jeden z najbogatszych krajów na Czarnym Kontynencie po uzyskaniu niepodległości w 1964 r.

Terytorium dzisiejszej Zambii było kiedyś znane jako Brytyjski Protektorat Rodezji Północnej. Brytyjczycy administrowali tym terenem od 1924 r. do 1964 r. Wcześniej teren ten znajdował się pod administracją Brytyjskiej Kompanii Południowoafrykańskiej, założonej przez Cecila Rhodesa w 1889 r. Pierwsze lata kolonialnego panowania w Rodezji Pn. charakteryzowały się intensywną eksploatacją bogactw naturalnych. W tym czasie powstał rejon, znany dziś jako Pas Miedziowy wzdłuż granicy Zambii i Demokratycznej Republiki Konga (DRK). W 1945 roku Rodezja Pn. wydobywała 1/8 światowych zasobów miedzi (nie wliczając komunistycznej Rosji). W 1937 r. ok. 20 tys. czarnych i ok. 4 tys. białych pracowało w Pasie Miedziowym. W 1960 r. liczba białych w Rodezji Pn. wzrosła do 75 tys.

Dzisiaj Zambia stoi na skraju bankructwa. Odpowiedzialność za obecny stan rzeczy w dużym stopniu spoczywa na Kennethie Kaundzie, pierwszym prezydencie Zambii, i jego socjalistycznym eksperymencie z filozofią humanizmu, który trwał do momentu obalenia jego jednopartyjnych rządów przez Fredericka Chilubę w 1991 r.

Kaunda i I Republika

Znaczącą rolę w życiu politycznym Kaunda zaczął odgrywać od 1961 r. W wyniku rozłamu w Afrykańskim Kongresie Narodowym Rodezji Północnej (AKNRP), pierwszej partii na terenach dzisiejszej Zambii, powstała Zjednoczona Narodowa Partia Niepodległości (ZNPN) z Kaundą na czele. Celem partii była walka o odzyskanie niepodległości i rozwiązanie Federacji Afryki Centralnej (FAC), w której dominowała rządzona przez białych Rodezja Południowa.

W 1962 r. w Rodezji Pn. została proklamowana konstytucja i utworzono koalicyjny rząd partii ZNPN i AKNRP z Kaundą jako premierem. Rok później Federacja została rozwiązana i w styczniu 1964 r. odbyły się pierwsze wybory, które zostały wy-grane przez ZNPN. Wyborom przyświecała perspektywa uzyskania niepodległości. Partia Kaundy zdobyła 55 mandatów w 75 mandatowym parlamencie. Kaunda utworzył rząd i doprowadził swój kraj do niepodległości. 24 października 1964 r. na mapie świata po raz pierwszy pojawiła się niepodległa Republika Zambii.

I Republika Zambijska borykała się z wieloma problemami. Brytyjczycy pozostawili po sobie tylko stu Zambijczyków z wyższym wykształceniem. W nowym kraju brakowało podstawowych urządzeń i instytucji usługowych, niezbędnych do należytego funkcjonowania produkcyjnych działów gospodarki. Dochody kraju w 90% pochodziły z eksportu miedzi. Rząd Kaundy przedsięwziął ambitny plan rozwoju kraju i przeznaczył ogromne pieniądze na rozwój sektorów publicznych, zwłaszcza na transport, służbę zdrowia i szkolnictwo. W latach 1964-1972 liczba dzieci w szkołach podstawowych podwoiła się. Liczba młodzieży w szkołach średnich w analogicznym czasie wzrosła z 14 tys. do 61 tys. W tym samym czasie gospodarka zambijska przeżywała swój gwałtowny rozwój, ale tylko i wyłącznie dzięki dobrym cenom miedzi na rynkach światowych. Drastyczny spadek popytu na miedź w 1974 r. spowodował ogromny cios dla Zambii i jej gospodarki.

Nacjonalizacja przemysłu

W 1967 r. Kaunda ogłosił politykę filozofii humanizmu, będącą afrykańską odmianą socjalizmu. Głównym celem była oczywiście nacjonalizacja gospodarki. Rząd przejął po 51% udziałów w 26 przedsiębiorstwach państwowych, w tym w dwóch głównych kopalniach. Pod koniec lat osiemdziesiątych 80% gospodarki należało do sektora państwowego. Znacjonalizowana gospodarka była nieskuteczna i nieekonomiczna.

W 1965 r. pojawił się nowy problem. Rodezja Południowa ogłosiła jednostronną deklarację niepodległości. Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło decyzję Salisbury (obecnie Harare, stolica Zimbabwe) i poparła sankcje ogłoszone przez Wielką Brytanię. Zambia przestała importować towary z Rodezji Pd. W rewanżu Rodezja Pd. wstrzymała dostawy ropy naftowej przez swoje terytorium. Sprzedaż paliwa w Zambii musiała zostać racjonowana. W tym czasie politykę zagraniczną Zambii cechowało zbliżenie do Tanzanii i Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL). Zambia zaczęła sprowadzać paliwa płynne przez Tanzanię. W roku 1974 przy pomocy ChRL wybudowano linię kolejową łączącą Zambię i Tanzanię. Polityka ta miała także ideologiczne podłoże. W Pekinie u władzy była partia komunistyczna, a w Dar es Salaam (dawna stolica Tanzanii; od 1981 r. Dodoma), od 1964 r., Julius Nyerere wprowadzał w życie ujamma (w jęz. swahili „rodzinność”), nową odmianę afrykańskiego socjalizmu. W tym samym czasie terytorium Zambii było miejscem szkolenia partyzantów, walczących z „białym rządem” Iana Smitha w Salisbury.

System jednopartyjny i II Republika

Pod koniec lat 60. władza zaczęła wymykać się spod kontroli Kaundy. W wyborach w roku 1969 ZNPN stracił połowę swoich głosów. W tym samym roku Simon Kampewe, wiceprzewodniczący ZNPN, oskarżył swoją partię o prześladowanie swoich towarzyszy z ludu Bemba i w 1971 r. założył Zjednoczoną Partię Postępową (ZPP) w Pasie Miedziowym. Rok później partia została zawieszona, a jej przywódca aresztowany. Po raz kolejny rząd Kaundy pokazał swoje autorytarne stanowisko. Wcześniej, bo w 1966 r., przed wyborami powszechnymi zawieszona została Partia Zjednoczona. Aresztowanie S. Kampewe było spowodowane obawą, że dwie opozycyjne partie, ZPP i Afrykański Kongres Narodowy (AKN, poprzednio zw. AKNPP) utworzą koalicję, by przeciwstawić się ZNPN w wyborach w 1973 r. Pod zarzutem separatyzmu etnicznego obie partie zostały zdelegalizowane w 1972 r. Pod koniec tego samego roku Zambijskie Zgromadzenie Narodowe ratyfikowało nową konstytucję i Kaunda ogłosił Zambię jednopartyjnym państwem ZNPN. W ten sposób powstała II Republika Zambijska.

Niebezpieczeństwo politycznego rozpadu państwa było jednym z argumentów Kaundy w opowiedzeniu się za systemem jednopartyjnym. Należy tutaj podkreślić, że Kaunda nie był odosobniony w swoim socjalistycznym rozumowaniu. Podobny argument wysuwali inni socjalistyczni przywódcy w Afryce: Kwame K. Nkrumah w Ghanie i J. Nyerere. Do innych, często powtarzanych przez nich argumentów należała również konieczność mobilizacji i konsolidacji całego narodu do rozbudowy kraju oraz pogląd, że system wielopartyjny był pokolonialnym dziedzictwem. W wyborach prezydenckich w 1973 r. Kaunda był jedynym kandydatem. Wyborcy mogli głosować tylko za lub przeciw i Kaunda odniósł prawie jednogłośne zwycięstwo. W kolejnych wyborach w 1978 r. Kaunda zdobył 80% głosów, a pięć lat później liczba Zambijczyków głosujących na Kaundę spadła do 60%.

Filozofia humanizmu w praktyce

Od momentu powstania II Republiki sytuacja ekonomiczna zaczęła się drastycznie pogarszać. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy było załamanie się, borykającego się już z trudnościami przemysłu górniczego, spowodowane spadkiem cen miedzi na rynkach światowych. Była to jednak tylko jedna z przyczyn. Dzisiaj nikt nie ma już wątpliwości, że główna wina za kryzys ekonomiczny w Zambii spoczywała na systemie rządów jednopartyjnych, który doprowadził do niewłaściwego zarządzania gospodarką przez rządowych urzędników. Konsekwencją wprowadzenia w życie filozofii humanizmu i systemu jednopartyjnego był ogromny rozrost biurokracji, która pochłonęła wszystkie zasoby kraju. Stanowiska były rozdzielane według partyjnego klucza. W latach 1964 – 1986 obsada stanowiska ministra finansów zmieniła się dwanaście razy.

W latach 80. niespłacone długi państwowych instytucji sięgały milionów kwacha (w 1987 r. 1 dolar amerykański był wart 8 kwacha). I tak na przykład Zambijskie Linie Lotnicze były dłużne Departamentowi Lotnictwa Cywilnego jeden milion kwacha. Zambijskie Koleje Państwowe były dłużne różnym przedsiębiorstwom prawie 30 milionów kwacha. Fundacja Kaundy była zadłużona w Ministerstwie Edukacji i Kultury na 4,5 miliona kwacha. W 1986 r roku Ministerstwo Rolnictwa przyznało, że większość projektów prowadzonych za pożyczone pieniądze była deficytowa. Konstytucyjne rozwiązanie, według którego jedyną partią w kraju była ZNPN, jednoznacznie wskazuje na winnego. Do tego należy dodać autorytarne rządy Kaundy, który samodzielnie podejmował decyzje.

Skalę kryzysu ekonomicznego w latach 80. pokazuje jednak dopiero zadłużenie zagraniczne, które w 1984 r. wynosiło 3,6 miliarda dolarów amerykańskich, a w roku 1988 osiągnęło 6 miliardów dolarów. Dawało to zawrotna sumę 700 dolarów na jednego Zambijczyka. Dla porównania zadłużenie zagraniczne na jednego mieszkańca Gambii wynosiło 341 dolarów, DRK (dawny Zair) 228 dolarów, a Mozambiku 211 do-larów. Sytuację pogarszał jeszcze fakt, że zadłużenie Zambii było 2,5 razy większe od całego krajowego produktu brutto. Dla porównania zadłużenie Nigerii było kilka razy większe (27 miliardów dolarów), ale stanowiło tylko 48% produktu krajowego brutto.

Socjalizm naukowy

Kaunda do tego stopnia nie zdawał sobie sprawy z przyczyn kryzysu, że w 1976 r. ogłosił socjalistyczną koncepcję tak zwanej komunokracji, mającej stanowić rozwiniecie filozofii humanizmu. Później, na początku lat osiemdziesiątych zaczął propagować socjalizm naukowy. Jedną z głównych przyczyn rozwinięcia filozofii humanizmu był według Kaundy ciągle jeszcze istniejący kapitalizm i korupcja. Prawdopodobnie innym powodem był brak zrozumienia filozofii humanizmu wśród członków ZNPN i brak entuzjazmu do wprowadzenia go w życie. Tym razem wszystkie Kościoły w Zambii sprzeciwiły się oficjalnie nowej państwowej ideologii. W 1988 r. Rada Kościołów Zambii w liście do Kaundy napisała: „Socjalizm naukowy odrzuca istnienie Boga i jest to pierwsza i główna przyczyna, dla której nie przyjmujemy tej filozofii. Drugim powodem jest fakt, że konsekwencją odrzucenia Boga jest odrzucenie człowieka. W sposób zasadniczy różnimy się od marksistów w rozumieniu osoby ludzkiej i dlatego humanizm marksistowski jest tak zasadniczo różny od humanizmu chrześcijańskiego”.

W tym samym czasie sytuacja w kraju była tragiczna. Socjalistyczne zarządzanie połączone ze spadkiem cen na miedź zmusiło Zambię do pożyczania pieniędzy. Z roku na rok kraj pogrążał się w coraz to większych długach. W 1985 r. Kaunda zmuszony był zaakceptować warunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) na kolejne pożyczki. Jednym z nich była redukcja urzędników służb cywilnych o 25% i wycofanie dotacji do żywności. Próba wprowadzenia surowych i drastycznych warunków MFW w życie zakończyła się rozruchami na uniwersytecie w Lusace i strajkami. W 1986 r. przy próbie pacyfikacji rozruchów z rąk sił bezpieczeństwa zginęło 20 osób. Gwałtowne protesty w kraju zmusiły Kaundę do zerwania z MFW, ale tylko na krótko. W 1988 r. Kaunda powrócił do rozmów z MFW i zaakceptował nowe warunki.

Pod koniec II Republiki standard życia mieszkańców Zambii drastycznie obniżył się, a i inflacja rosła w galopującym tempie, osiągając wynik trzycyfrowy. Spowodowało to powstanie opozycji przeciw rządom Kaundy i stopniowy wzrost jej aktywności. Wiodącą rolę w opozycji odgrywały Kościoły i związki zawodowe. W 1990 r. w wyniku podwojenia cen na podstawowe produkty spożywcze rozruchy się nasiliły. W tej sytuacji Kaunda zmuszony był przywrócić prawo wolności do zrzeszania się. W lipcu tego samego roku powstał Ruch na Rzecz Demokracji Wielopartyjnej (RRDW) z ówczesnym związkowym przywódcą Frederickiem Chilubą na czele. Kaunda zgodził się również na przeprowadzenie referendum, w którym Zambijczycy mogliby opowiedzieć się za lub przeciw systemowi jednopartyjnemu. Takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało RRDW. Pod wpływem rosnącej opozycji ze strony Kościołów i związków zawodowych Kaunda poddał się i zgodził się na przeprowadzenie wyborów wielopartyjnych w październiku 1991 r. RRDW zdobyła 125 z 150 mandatów w Zgromadzeniu Narodowym. W wyborach prezydenckich Chiluba zdobył 81% głosów.

Chiluba i III Republika

Rząd Chiluby obiecał porzucenie socjalistycznej polityki filozofii humanizmu. Na początku III Republiki Zambia ponownie zaakceptowała wszystkie warunki strukturalnego programu dostosowawczego, narzuconego przez MFW. Objęło to stopniowe likwidowanie dotacji do żywności i wprowadzenie cen wolnorynkowych. Strukturalny program dostosowawczy obejmował również plan prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Prywatyzacja rozpoczęła się w 1992 r. Wprowadzono sztywną politykę finansową, redukując wewnętrzne pożyczki zaciągane do tej pory przez rząd i państwowe przedsiębiorstwa. Trzycyfrowa inflacja spadła wprawdzie w pewnym okresie nawet do 10%, ale program reform ekonomicznych nie doprowadził do natychmiastowych i odczuwalnych zmian w życiu codziennym Zambijczyków. Tysiące urzędników straciło pracę w sektorze państwowym. Zbliżały się kolejne wybory i Chiluba znalazł się w potrzasku.

Zambia weszła w III Republikę z nadzieją na lepszą przyszłość, ale po pięciu latach od dojścia Chiluby do władzy, Zambijczycy nie widzieli zasadniczej różnicy między rządami RRDW i czasami Kaundy. ZNPN oskarżył rząd Chiluby o korupcję i przemyt narkotyków, co doprowadziło do dymisji wielu wysokiej rangi rządowych urzędników. Do tego doszły problemy wewnątrz RRDW. Chiluba nie był w stanie sprostać rzuconym wyzwaniom i rozłamy w RRDW doprowadziły do powstania nowej partii. W 1993 r. partia Chiluby straciła 13 parlamentarzystów, wśród nich trzech ministrów, którzy przeszli do Partii Narodowej.

Od tego momentu Chiluba zaczął wykazywać skrajną wrogość wobec wszystkich, którzy próbowali być do niego w opozycji. Obsesją rządu stało się powstrzymanie Kaundy od rywalizacji z Chilubą w zbliżających się wyborach w 1996 r. RRDW posiadał wymaganą większość w Zgromadzeniu Narodowym i zdołał wprowadzić do konstytucji istotna poprawkę, według której Kaunda nie mógł stanąć do wyborów, gdyż jego rodzice nie urodzili się w Zambii. Mimo próby zbojkotowania wyborów przez ZNPN, wybory zostały przeprowadzone i Chiluba został wybrany na drugą kadencję. Rok później, w dzień Bożego Narodzenia, Kaunda został zatrzymany przez policję i oskarżony o posiadanie informacji na temat przygotowań do zamachu stanu w październiku 1997 r. Przez pięć miesięcy przebywał w areszcie domowym i dopiero w czerwcu 1998 r. został oczyszczony z zarzutów.

Pod koniec drugiej kadencji Chiluba miał nowa obsesję. Chciał być za wszelką cenę wybrany na trzecią pięcioletnią kadencję. Będąc jednak pod silną presją wewnętrzną (również wewnątrz własnej partii) i międzynarodową zrezygnował z przeprowadzenia zmian w konstytucji i ku zaskoczeniu wyższej rangi towarzyszy partyjnych z RRDW na następcę wyznaczył Leviego. P. Mwanawasę, który nieznacznie wygrał wybory w 2001 r. Opozycja oskarżyła rządzącą partię o sfałszowanie wyborów, ale tym razem opinia międzynarodowa nie wywierała presji z powodu niepewnej sytuacji w Zimbabwe wywołanej reformą rolną Roberta Mugabe.

Walka z korupcją

Wielu wierzyło, że było to sprytne posunięcie Chiluby, który starannie wyselekcjonował następcę, by móc nim manipulować za kulisami. Jakiekolwiek były motywy Chiluby, jedno było pewne, Mwanawasa, pierwszy zambijski prawnik mianowany na adwokata i notariusza Najwyższego Sądu Anglii i Walii, uważany był za człowieka prawego i gwarantowało to szansę wygrania wyborów przez RRDW. Nawet polityczni przeciwnicy musieli przyznać, że trudno było znaleźć coś przeciwko Mwanawasie. Jako wiceprezydent Zambii w latach 1991-1995, zrezygnował z tego stanowiska na znak protestu z powodu nadużyć i korupcji w rządzie Chiluby. W 1996 r. próbował rywalizować z Chilubą o przywództwo w partii, ale po porażce wycofał się z życia politycznego.

Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej Mwanawasa zapowiedział ostrą walkę z korupcją. Trzeba przyznać, że w pewnym stopniu dotrzymał słowa. W roku ubiegłym Chiluba został oskarżony razem z grupą byłych wysokiej rangi urzędników rządowych o przelanie na prywatne konta w Londynie ok. 4 milionów dolarów amerykańskich z publicznych pieniędzy. Obrona Chiluby próbowała odpierać zarzuty twierdząc, że pieniądze były przeznaczone na finansowanie operacji zambijskich służb specjalnych. W tym samym roku, po cofnięciu mu przez parlament prezydenckiego immunitetu, Chiluba został aresztowany i przedstawiono mu 169 zarzutów o kradzież, korupcje i nadużycia władzy, którymi naraził skarb państwa na straty w wysokości 29 milionów dolarów amerykańskich.

Gorzej jest natomiast z korupcją na niższych szczeblach. Mogłem przekonać się o tym w tym roku osobiście. W drodze powrotnej z Lusaki do Botswany mój znajomy został zatrzymany na punkcie kontrolnym przez ludzi z Urzędu Imigracyjnego i oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, mimo ważnej wizy na trzy miesiące. Okazało się, że w paszporcie brakowało mu stempla potwierdzającego „legalny” wjazd do Zambii. Kara za takie przestępstwo podobno wynosi milion kwacha (200 dolarów amerykańskich). Dla porównania wiza z prawem dwukrotnego wjazdu kosztuje „tylko” 40 dolarów. Po trzygodzinnych ciężkich „rokowaniach” z urzędnikami wyższego szczebla w biurze Urzędu Imigracyjnego w Lusace mój znajomy dostał nakaz opuszczenia Zambii w ciągu 24 godzin. Przypuszczam, że mechanizm tej korupcji jest bardzo prosty. Roztargniony czy też podekscytowany turysta przekracza granicę. Podczas Kontroli paszportowej urzędnik świadomie nie wbija pieczątki (który turysta na to zwraca uwagę, a z drugiej strony, skąd ma wiedzieć, że ten stempel jest taki ważny), a na drodze do Lusaki jest punkt kontrolny, gdzie koledzy po fachu czekają na swoje „ofiary”.

Najwyższe podatki w Afryce Południowej

Prawość i uczciwość to cnoty pożądane w życiu każdego polityka, ale nie wystarczą do wyciągnięcia Zambii z kryzysu ekonomicznego. Mwanawasa i jego ministrowie myślą dalej w kategoriach gospodarki socjalistycznej. Pod koniec ubiegłego roku, N’gandu Magande, obecny minister finansów, powiedział w państwowej telewizji (jedynej w tym kraju), że Zambia jest bankrutem i dlatego musi podnieść podatki, by pokryć planowane wydatki.

Musimy pamiętać, że Zambijczycy i tak płacą już jedne z najwyższych podatków w Afryce Południowej. Zambia posiada w chwili obecnej system płacenia podatku dochodowego od poborów w wysokości 30% przez potrącenie go w zakładzie pracy. Jest to jedyny próg w podatku dochodowym i obejmuje on prawie wszystkich obywateli Zambii, gdyż tylko dochody do 1,92 mln kwacha (ok. 384 dolarów amerykańskich) na rok są objęte stawką zerową. Należy pamiętać, że przeciętne wynagrodzenie nauczyciela w Zambii waha się w okolicach 500 tys. kwacha miesięcznie, czyli ok. 100 dolarów.

Od 1 kwietnia bieżącego roku najniższy próg podatkowy ma być podniesiony do 3,12 mln kwacha (ok. 624 dolarów amerykańskich). Prócz tego wchodzą dwa nowe progi: 35% dla zarabiających powyżej 11,76 mln kwacha rocznie i 40% od rocznych dochodów przekraczających 60 milionów kwacha (12 tys. dolarów). W tym miejscu warto tę sytuację porównać z sytuacją w Botswanie. U południowego sąsiada Zambii również funkcjonuje podatek dochodowy, ale pierwszy próg rozpoczyna się dopiero od dochodów wynoszących 4,5 tys dolarów, a najwyższy to 18,8 tys., od których Botswańczyk płaci tylko 9,3% podatku oraz 25% z nadwyżki.

Podobnie sytuacja wygląda z podatkiem od osób prawnych. W Zambii występują generalnie trzy rodzaje podatków. Podstawowa stawka podatku to 35%. Przedsiębiorstwa, które znajdują się na liście giełdy papierów wartościowych w Lusace płacą 33%. Banki płacą 35% podatku do kwoty wynoszącej 250 mln kwacha, a z nadwyżki aż 45%. Wyjątkiem są farmerzy i producenci nawozów sztucznych, od których fiskus pobiera tylko 15% oraz przedsiębiorstwa górnicze, które na Skarb Państwa przelewają 25%. W Botswanie zaś podatek dochodowy od osób prawnych wynosi 25%, a w bran-ży wytwórczej tylko 15%. Do tego należy dodać VAT, który w Zambii wynosi 17,5% (w Botswanie tylko 10%) i dodatkowy podatek na służbę zdrowia. Prócz tego po-zostaje jeszcze podatek drogowy, w efekcie którego Zambijczycy płacą za paliwo prawie dwa razy więcej niż mieszkańcy Botswany.

Pomijając tu kwestię sprawiedliwości podatku dochodowego, wprowadzenie nowych stóp podatkowych nie zmieni niczego istotnego w zambijskim systemie podatkowym. Przyniesie to wprawdzie tymczasową ulgę najniżej uposażonym, ale wysokie obciążenia podatkowe w dalszym ciągu nakładane przez III Republikę na swoich obywateli będą mieć długofalowy, negatywny wpływ na gospodarkę. Tu warto znowu odnieść sie do Botswany. Przy o wiele mniejszych podatkach i przy chwilowym kryzysie gospodarka botswańska w roku 2002 rozwijała się w tempie przyrostu produkcji wynoszącym 4,2%, co stanowi wynik prawie dwukrotnie lepszy od gospodarki zambijskiej, a przez ostatnie lata, począwszy od 1966 r. gospodarka ta rozwijała się w przeciętnym tempie przyrostu produkcji wynoszącym 9,2%

Prywatyzacja

Przy takim systemie podatkowym nie powinien dziwić fakt, że rząd ma problemy z prywatyzacją Zambijskiego Narodowego Banku Przemysłowego (ZANACO). Po nieudanej próbie odsprzedania 35% akcji ZANACO, w chwili obecnej rząd gotowy jest sprywatyzować 51% swojego banku. Prywatyzacja tego banku jest jednym z warunków stawianych przez MFW i Bank Światowy (BŚ), by zredukować 3 miliardy dolarów amerykańskich długu w ramach udoskonalonej inicjatywy redukcji długów dla głęboko zadłużonych krajów Południa (Heavily Indebted Poor Countries). Pomijając zasady na jakich funkcjonuje MWF i BŚ, szkoda, że procesowi prywatyzacji nie towarzyszy liberalizacja gospodarki, która mogłaby stworzyć niezbędną przestrzeń dla wolnej przedsiębiorczości. W ostatnich dziesięciu latach Zambia sprywatyzowała lub zlikwidowała 257 z 280 państwowych przedsiębiorstw. Mwanawasa ma rację mówiąc, że do tej pory nie było z tego widocznej korzyści dla zambijskiej gospodarki. Niewłaściwa jest tylko ocena przyczyn tego problemu. To nie prywatyzacja, ale wysokie po-datki są przyczyną powiększającego się bezrobocia i biedy.

Na poparcie tego niech posłuży fakt wycofania się górniczego giganta Anglo-American z potężnej kopalni miedzi w Konkola w Pasie Miedziowym. Powodem tej decyzji była nieopłacalność produkcji nie tylko przy spadających cenach na miedź, ale również przy obecnej zabójczej polityce fiskalnej rządu. Jednym z warunków na poprawę życia przeciętnych Zambijczyków i przyciągnięcie zagranicznych inwestorów byłoby zmniejszenie podatków w ogóle, ale nad rządem Mwanawasy ciągle „unosi się duch” filozofii humanizmu i nowa ustawa budżetowa nie przewiduje żadnych istotnych cięć w wydatkach na rok bieżący. Zamiast cięć tegoroczny budżet przeznaczy 6% na program walki z ubóstwem.

Kościół Katolicki w Zambii

W proces zmian polityczno-ekonomicznych zaangażował się również Kościół katolicki w Zambii. Z okazji prac nad nową konstytucją Episkopat zambijski wystosował do wiernych list duszpasterski (From the Catholic Bishops of Zambia on the 2003 Constitutional Review Process). Biskupi rozpoczynają od rozliczenia się z historią. Ku mojemu zaskoczeniu w części zatytułowanej Lekcja z historii nie ma ani jednego zdania o filozofii humanizmu. Czy jest to tylko przeoczenie?

Z listu jasno wynika, że biskupi katoliccy w Zambii opowiadają się za socjalistycznym modelem państwa. Episkopat zambijski zaniepokojony jest, że w przyszłej konstytucji prawa socjalne i ekonomiczne nie są w takim samym stopniu podkreślone jak np. w konstytucji RPA. Chodzi tu m.in. o prawo do wolności od głodu i prawo do pracy w sprawiedliwych i godnych warunkach. Wyliczając całą gamę praw drugie i trzeciej generacji praw człowieka, biskupi pragną dalszego wzmocnienia roli państwa, gdyż to państwo, w oczach biskupów, ma zapewnić wszystkie te prawa. I tutaj znowu warto dokonać porównania, że w sąsiedniej Botswanie konstytucja ogranicza się tylko do fundamentalnych praw obywatelskich i politycznych (tzw. pierwszej generacji praw człowieka). Niskie podatki i stosunkowo liberalne prawo pracy są motorem napędzającym najszybciej rozwijającą się gospodarkę w Afryce na południe od równika. Jak na ironię, marzeniem bardzo wielu Zambijczyków jest wyjazd do toutes proportion gardées kapitalistycznej Botswany w poszukiwaniu pracy, gdzie konstytucja nie gwarantuje takiego prawa.

W swym liście biskupi sięgają do ostatniej encykliki społecznej Centesimus annus (1991), ale tylko raz i to do fragmentu, w którym, według biskupów zambijskich, Jan Paweł II „wychwala” demokrację jako system rządzenia, który najlepiej odpowiada ludzkiej godności (CA 46). Aż prosiło się, by po 40 latach socjalizmu w Zambii zacytować trochę inny fragment: „Człowiek (…) pozbawiony wszystkiego, co mógłby ‘nazwać swoim’ oraz możliwości zarabiania na życie dzięki własnej przedsiębiorczości, staje się zależny od machiny społecznej i od tych, którzy sprawują nad nią kontrolę, co utrudnia mu znacznie zrozumienie swej godności jako osoby i zamyka drogę do tworzenia autentycznej ludzkiej wspólnoty (CA 13)”. Słowa te nabierają znaczenia w kontekście nowego budżetu. Czy można zarabiać na życie dzięki własnej przedsiębiorczości, gdy państwo zagarnia 30% dochodów swoich obywateli i ma zamiar dobrać się do następnych dziesięciu procent?

Kulturowy trybunał zbrodni wojennych

Czy wobec tego istnieje jakaś realna szansa na zmianę? Podczas konferencji prasowej z okazji oficjalnego odejścia z życia politycznego Kaunda powiedział: „Wkrótce będę miał 76 lat i po ponad czterdziestoletnim przewodzeniu ZNPN mam mocne przeświadczenie, że powinienem przekazać pałeczkę. ZNPN był dla mnie dobry jako swego przewodniczącego i wspólnie osiągnęliśmy wielkie rzeczy” („New African”, Maj 2000). Czytając takie wypowiedzi Kaundy mam poważne wątpliwości co do zmiany kierunku w polityce zambijskiej. Brak właściwej oceny filozofii humanizmu, dziwnej mieszanki socjalizmu i chrześcijaństwa, która doprowadziła do obecnego kryzysu ekonomicznego i w dalszym ciągu ciąży na sposobie rządzenia obecnej ekipy, nie rokuje dobrze na poprawę sytuacji w najbliższej przyszłości.

Na zakończenie chciałbym przypomnieć pomysł rzucony na łamach „The National Review” zaraz po upadku Muru Berlińskiego i wydostaniu się Europy Wschodniej z kajdan komunizmu. Cal Thomas zasugerował tam, by dla polityków, naukowców, dziennikarzy i kleru ustanowić „kulturowy trybunał zbrodni wojennych” (cultural war crimes tribunal). Ze zrozumiałych względów panujących we współczesnej światowej polityce pomysł ten nie został jeszcze podjęty, ale uważam, że byłaby to dobra okazja, by ci, którzy w przeszłości popełnili błąd w ocenie komunizmu, mogli publicznie skonfrontować swoje błędy. Pomysł powinien objąć również Czarny Kontynent oraz ludzi odpowiedzialnych w czasach pokolonialnych za eksperymenty z afrosocjalizmem i afromarksizmem. Lista takich ludzi byłaby równie długa jak w Rosji, Polsce, Chinach czy Kambodży i z całą pewnością twórca filozofii humanizmu zająłby na niej jedno z czołowych miejsc.

———————————-

Opcja na Prawo 6 (30) 2004, s. 26-30.

Zdjęcie u góry: Andrews Air Force Base, przywitanie podczas oficjalnej wizyty K. Kaundy, prezydemta Zambii w USA, 30 marca 1983. Fot. Wikimedia Commons

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top