Papież i wojna

– Wielu ludzi ma pretensje do papieża Franciszka, że do tej pory nie powiedział wprost, że Putin jest odpowiedzialny za wojnę. W mediach czytamy, że papież oblewa najważniejszy egzamin pontyfikatu. Czy Franciszek jest zbyt słaby w określaniu zła jako zła? – pyta franciszkanin Lech Dorobczyński na Facebooku.

Franciszek nie jest za słaby. Wzywa nas, aby pokusa zemsty nie wzięła górę nad dążeniem do dialogu i przebaczenia. Tak może mówić tylko człowiek silny. Warto zatrzymać się na chwilę i spróbować spojrzeć na świat z tej perspektywy, którą proponuje nam papież.

W 2004 r. pojechałem do Liberii do pracy z uchodźcami, a raczej z wewnętrzni przesiedleńcami. Była końcówka długoletniej wojny domowej. Charles Taylor był tym złym, z którym walczyły dobre wojska ONZ-u. To było widać. Były jeszcze inne rzeczy, których nie było widać.

Do Liberii pojechałem z kopią książki „O wojnie. Podręcznik stratega” Carla von Clausewitza. Na konflikt wojenny chciałem popatrzeć nie tylko z perspektywy pomocy humanitarnej i modlitwy o pokój. Powstał artykuł, który ukazał się w książce o państwach Afryki Zachodniej w części poświęconej konfliktom zbrojnym.

Clausewitz mówił, że wojna to przedłużenie polityki prowadzonej innymi środkami”. Aby zrozumieć genezę wojny w Liberii, zacząłem czytać i analizować. Dowiedziałem się, że w połowie lat osiemdziesiątych Taylor, który był wcześniej przez pewien czas asystentem ministra finansów, potajemnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Posądzony o sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy, został na prośbę władz w Monrowii schwytany i osadzony w areszcie. Oczekując na ekstradycję, uciekł w tajemniczych okolicznościach z więzienia w Bostonie i nielegalnie opuścił Amerykę.

Na początku 2005 r. na ulicach Monrowii mówiono szeptem, że o rytualnych zabójstwach będziemy słyszeć częściej, im bliżej będą październikowe wybory. Dlaczego? Obserwatorzy ONZ-u myśleli o wprowadzeniu demokracji, a liberyjscy politycy bardziej od pracy nad wyborczymi programami byli zajęci rytualnym kanibalizmem, który – jak wierzyli nie tylko oni, ale także ci, którzy na nich „głosowali” – dawał im nadprzyrodzoną siłę do rządzenia. Władzę cywilną i polityczną od dawna w Liberii podtrzymywały i kontrolowały między innymi tajemne religijne stowarzyszenia zwane Poro i Sande. Obserwator ONZ-u z Paryża czy Nowego Jorku nie mógł mieć o tym zielonego pojęcia.

Na wojnę na Ukrainie też patrzę z dwóch perspektyw: humanitarnej i politycznej. W naszej wspólnocie w Warszawie gościmy dwie rodziny z Ukrainy. W werbistowskim Centrum Migranta Fu Shenfu mamy dodatkowe lekcje polskiego dla ukraińskich uchodźców. A co z perspektywą polityczną? Stosuje zasadę, że na wojnie są rzeczy, które widać oraz te, których nie widać. Taka analiza pomaga mi w modlitwie o pokój i pozwala lepiej zrozumieć Franciszka.

——————

Zdjęcie u góry: Papież Franciszek. Fot. pixabay.com

To mój dzisiejszy wpis na FB.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top